poniedziałek, lutego 11, 2013

Post dodany ponownie: My Secret Fashion Lip Gloss: 119,117,105!

Część z Was na pewno dobrze wie, że ciężko przekonać mnie do błyszczyków. Zdecydowanie wolę pomadki i nie wiem czy moje stanowisko kiedykolwiek ulegnie zmianie. Duże usta mogą stanowić nie lada problem w malowaniu, jeśli nie znamy umiaru. Obsmarowane świecącym błyszczykiem nie wyglądają zbyt dobrze, chyba, że nałożymy go wyłącznie na niektóre partie. Tak też próbowałam okiełznać kosmetyki, które przekazała mi firma MySecret do przetestowania.
Długo do nich podchodziłam i minęło trochę czasu zanim wyrobiłam sobie o nich ostateczne zdanie. Wbrew moim uprzedzeniom jest ono całkiem dobre, choć mam kilka zastrzeżeń, o których na pewno wspomnę.


Producent uważa, że błyszczyki te łączą w sobie lekką formułę z kompleksem odżywczym. Mają zapewnić naturalny wygląd naszym ustom, przy okazji pielęgnując je i chroniąc. Trudno powiedzieć czy rzeczywiście to robią, bo nie oczekuję od tego typu kosmetyków by miały zbawienny wpływ na moje usta. Chcę tylko, by ich nie wysuszały. Te, na całe szczęście, tego nie robią. Przekazano mi do testów trzy różne odcienie: 117, 105 i 119(?). Tylko z jednym nie potrafię sobie poradzić. Zgadniecie jaki to?

Konsystencja wyżej wymienionych kosmetyków jest gęsta, treściwa, choć łatwa w aplikacji. Błyszczyki całkiem dobrze się rozsmarowują, nie kleją, co jest ogromnym plusem. Nienawidzę pomadek i błyszczyków, które usztywniają usta i sklejają je na wszelkie możliwe sposoby.


Nr 117 to delikatny brązowy kolor, pozbawiony drobinek i innych świecących pierdół. Klasyczny, elegancki  zbliżony do mojego naturalnego pigmentu ust. Gości na nich najczęściej, jest uniwersalny. Sądzę też, że najlepiej wygląda. Zdecydowanie godny polecenia! Pięknie pachnie, lecz nie smakuje.

Nr 119 to chłodny róż, wypchany po brzegi brokatem. Nie wygląda źle, ale trzeba z nim uważać. Pachnie przyjemnie, lecz nie smakuje.

Nr 105 to ten, którego szczerze nie lubię i prawdopodobnie odstawię w kąt. Jego bazowy kolor nawet mi się podoba, ale złote drobiny już nie. Wydaje mi się, że przesłoniły cały urok błyszczyku i z soczystej brzoskwini, którą mógłby być, zrobiły złotą, opalizującą dynię. Na moich ustach wygląda tandetnie i bardzo biednie. Jedyną zaletą jest zapach i smak, który do złudzenia przypomina mi karmel.

W sprzedaży znajdziemy 10 odcieni tych błyszczyków. Planuję zakup kolejnego, który nie będzie skupiskiem brokatowych drobinek, ponieważ trwałość i cena (11.90) są zadowalające, zwłaszcza, że w opakowaniu  jest aż 10ml kosmetyku.

Dajcie znać czy używałyście tych produktów i jak spisały się na Waszych ustach!:)


0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Popularne posty:

Copyright © 2011- Agata bloguje