Czerwiec był miesiącem pracowitym, trudnym, nieznośnym i długim. 95% czasu zajmowała mi praca i nauka. Pozostałe 5% było czasem na przyjemności w towarzystwie najbliższych mi osób. Czułam i nadal czuję niedosyt tej bliskości. Nie cierpię, gdy brakuje mi czasu. Właśnie z powodu niedoczasu musiałam zrezygnować z blogowego życia. Pomimo szczerych chęci, nie udało mi się pogodzić pracy i studiów z pisaniem dla Was. Teraz, gdy nie męczy mnie perspektywa zbliżającej się obrony, zamierzam nadrobić zaległości. Nadal jestem bardzo zmęczona, stres uchodzi ze mnie powoli, ale gdzieś w środku mnie kiełkuje szczęście i tym optymistycznym akcentem zapraszam Was na dzisiejszy post. :)
Jest czwarty lipca, świeci słońce, a ja nie mam nic do zrobienia. Myślę sobie, że to niemożliwe i zaraz się ocknę, ale to prawda. Po zmaganiach ze studiami i ludźmi, którzy nadal (mając od 24 lat wzwyż) bawią się w podkładanie kłód pod nogi rówieśnikom, mogę powiedzieć, że osiągnęłam pewien rodzaj spokoju. Czekałam na niego przez ostatnie kilka miesięcy, aż w końcu nadszedł. Błogi, cudowny, tak bardzo potrzebny. Pachnie malinami, mleczkiem do opalania i miętą. U Was też?
Nie martwi mnie już nawet przeprowadzka, zalegające w pokoju walizki, a nawet nowe miejsce do życia, w Gdańsku. Jest we mnie całkiem sporo sił, wbrew pozorom. Myślę, że wystarczy ich do tego, by rozpocząć doktorat. Może nie w październiku, ale w przyszłym roku. Kto wie. Teraz zamierzam poświęcić więcej czasu sobie, swojemu rozwojowi, najbliższym i Wam. Przerwa w pisaniu uświadomiła mi, że mam najlepszych czytelników! Wspieraliście mnie cały czas. Nie uciekliście, gdy przez dłuższy czas było tu cicho, a niektóre kąty zarosły kurzem. Dziękuję. :) Jestem ciekawa, co u Was słychać. Jak spędzacie wakacje, jakie macie plany, postanowienia? Dajcie znać w komentarzach. Jeżeli macie ochotę pogadać, to śmiało!
Jest czwarty lipca, świeci słońce, a ja nie mam nic do zrobienia. Myślę sobie, że to niemożliwe i zaraz się ocknę, ale to prawda. Po zmaganiach ze studiami i ludźmi, którzy nadal (mając od 24 lat wzwyż) bawią się w podkładanie kłód pod nogi rówieśnikom, mogę powiedzieć, że osiągnęłam pewien rodzaj spokoju. Czekałam na niego przez ostatnie kilka miesięcy, aż w końcu nadszedł. Błogi, cudowny, tak bardzo potrzebny. Pachnie malinami, mleczkiem do opalania i miętą. U Was też?
Nie martwi mnie już nawet przeprowadzka, zalegające w pokoju walizki, a nawet nowe miejsce do życia, w Gdańsku. Jest we mnie całkiem sporo sił, wbrew pozorom. Myślę, że wystarczy ich do tego, by rozpocząć doktorat. Może nie w październiku, ale w przyszłym roku. Kto wie. Teraz zamierzam poświęcić więcej czasu sobie, swojemu rozwojowi, najbliższym i Wam. Przerwa w pisaniu uświadomiła mi, że mam najlepszych czytelników! Wspieraliście mnie cały czas. Nie uciekliście, gdy przez dłuższy czas było tu cicho, a niektóre kąty zarosły kurzem. Dziękuję. :) Jestem ciekawa, co u Was słychać. Jak spędzacie wakacje, jakie macie plany, postanowienia? Dajcie znać w komentarzach. Jeżeli macie ochotę pogadać, to śmiało!
0 komentarze:
Prześlij komentarz