Kiedy dwa lata temu podjęłam decyzję o zaprzestaniu farbowania włosów, zwróciłam szczególną uwagę na kosmetyki, które miały ułatwić mi kurację regenerującą. Ponad pół roku temu, w moje ręce wpadła maska, pasta do włosów marki CHI ORGANICS. Długo nie wiedziałam, co o niej sądzić. Dziś nadszedł czas, żeby podzielić się z Wami opinią na jej temat.
O konsystencji nie muszę zbyt dużo pisać. Jest gęsta, konkretna, trochę gumowa, ale mimo to, nie utrudnia rozprowadzania produktu na włosach. Kosmetyk ma przyjemny, orzeźwiający i intensywny zapach. A jego działanie? Cóż, tutaj można pisać i pisać. Najbardziej właściwym będzie chyba jednak, jak zostanę przy krótkim opisie: pasta jest skuteczna. Moje włosy bardzo ją lubią, bo nie obciąża ich i nie przetłuszcza. Sprawnie i na długi czas ogarnia niesforne kosmyki. Kosztuje około 80 zł, za opakowanie o pojemności 400 ml. Dużo, mało? Oceńcie sami. Ja uważam, że za dobrą jakość trzeba zapłacić i nie ma co się dziwić, że kosmetyk, który działa, jest droższy od pozostałych. W ofercie są również maski o mniejszej pojemności i niższej cenie. :) Prawdę mówiąc, czasem się zastanawiam czy moja kiedykolwiek się skończy. Właściwie w ogóle jej nie ubywa. Fakt, że nie stosuję jej codziennie, ani co dwa dni. Tak czy siak, o wydajności tego kosmetyku można byłoby napisać kolejne pięć wersów postu. Nie wiem czy stacjonarnie, ale online kupicie te maski na pewno. Zachęcam. :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz