O moich planach na nowy rok nie słyszeliście. Nie pisałam o nich, bo uznałam, że byłoby to powielanie czyjegoś schematu. Na początku stycznia pojawiło się mnóstwo takich wpisów. Jedne nawiązywały głównie do blogosfery, drugie do życia prywatnego. Ja postanowiłam o nich nie pisać, ale przedstawić Wam je w nieco innej formie. Pod koniec każdego miesiąca będę pisać małe podsumowanie. I, albo odhaczę te cele, które chciałam zrealizować w ciągu konkretnych tygodni, albo ze smutkiem przyznam, że jeszcze nie mogę tego zrobić.
Styczeń był dla mnie miesiącem trudnym, lecz wyjątkowym. Rozpoczęłam go w Gdańsku i tam też go pożegnałam. Udało mi się zaliczyć większość sesyjnych egzaminów, napisać część pracy magisterskiej i przestać narzekać na pewne sprawy. Zaczęłam dostrzegać, że zawsze daję z siebie 100%, choć niektórzy bardzo często próbują podciąć mi skrzydła. Udowodniłam sobie, że mniej znaczy więcej i, że czasem lepiej mieć obok siebie trzech przyjaciół niż dwudziestu znajomych. Jeszcze bardziej pokochałam swoje życie z M. i podjęłam decyzję, że muszę zacząć pracować nad pewnością siebie. Zgubiłam ją gdzieś w liceum i trochę za nią tęsknię. :)
A jak Wam minął styczeń? Należał do przyjemnych miesięcy?
A jak Wam minął styczeń? Należał do przyjemnych miesięcy?
0 komentarze:
Prześlij komentarz