Woski Yankee Candle wtargnęły do mojego życia na dobre. Ja i mój nos szczerze je pokochaliśmy. Gdybym wiedziała, że wpadnę po uszy, w ogóle bym z nimi nie zaczynała. Stąd mój apel: jeżeli jesteście fanami zapachowych świec, olejków i innych, a na tę chwilę kiepsko u Was z kasą - nie sięgajcie po woski Yankee Candle. One uzależniają. Fakt, robią to ukradkiem, z gracją. Mamią nas swymi pięknymi zapachami, niewielką ceną, a gdy trzeźwiejemy - jest już za późno.
Tarteletki tworzą niepowtarzalną atmosferę zawsze, gdy mam na nią ochotę. Wybieram wtedy spośród różnych zapachów taki, który siedzi mi w głowie i... bach do kominka. Atmosfera jak ta lala, no i zapach... cudowny. Dziś odurzają mnie kawałki wosku Beach Wood - jednego z najbardziej udanych wg mnie. Połączenie zapachu mokrego drewna i soli morskiej jest absolutnie zachwycające, dostatecznie słodkie, odrobinę rześkie. W sam raz do wspominków letnich wieczorów zimą.
Warm Spice to zapach rozgrzewających przypraw. A są nimi: wanilia, brązowy cukier, cynamon i gałka muszkatołowa. Jeżeli jesteście fanami grzanego wina i intensywnych korzennych aromatów, powinniście zwrócić uwagę na ten wosk. Jego słodki, ale wyważony zapach może umilić niejeden ponury, grudniowy wieczór. ;)
Sun and sand... to na tę chwilę moje marzenie. Wosk o tej nazwie miał eksponować zapach wszędobylskiego, wakacyjnego słońca, ale niestety, ja go w nim nie czuję. Kompozycja zapachowa, do której wkradł się azjatycki imbir, prowansalska lawenda i cytrusy zupełnie do mnie nie trafia. Nie pasuje mi również do słońca i piasku. Ale kto wie, może wśród Was znajdzie się amator tego połączenia zapachowego?
Widziałam, że pojawiło się wiele nowych zapachów wosków YC. Polecajcie! Wydaje mi się, że już bardziej nie mogę oszaleć na punkcie tych małych tarteletek. :) Kusi mnie November Rain, Christmas Cookie i Christmas Memories. Na samą myśl o prażonych orzechach laskowych muszę coś przekąsić. :) No to idę...
0 komentarze:
Prześlij komentarz