Mój czas pędzi nieubłaganie. Wasz też? Nie mogę uwierzyć, że za kilka dni Święta. Ostatnie dni spędzam przede wszystkim na nauce. Co jak co, ale te moje studia wcale nie są takie proste, a że laryngologiem pewnie nigdy nie będę, to wkuwanie niektórych pojęć do egzaminu spędza mi sen z powiek. Aleee, nie przedłużając...
1. Umilam sobie czas paląc Yankee Candle. Będąc niedawno w gdyńskiej Rivierze wsadziłam swój nos w świecę tejże firmy o zapachu Season of Peace i wiecie co? Zakochałam się. Co za zapach! Najprawdopodobniej przebiłby uwielbiany przeze mnie A child's wish. Może kiedyś uzupełnię swój zapas o wosk w tym zapachu, ale na razie nigdzie nie mogę go dostać. :(
2. Wspominam padający (rok temu) śnieg i cieszę się, że wszystkie prezenty mam już zrobione. A Wy?
3. Relaksuję się z moją ukochaną kuzynką. Piękna, co? Ola nie prowadzi bloga ani kanału na youtube, ale niech Wam będzie - możecie to nazwać kumoterstwem.
4. Szykuję dla Was mandarynkowo - orzechowy post. Przy okazji, zajadam się nimi, bo uwielbiam. Zawsze to lepsze niż pierniki, które też uwielbiam. Niech to dunder świśnie.
5. Odebrałam swoje pierwsze kosmetyki Bobbi Brown. Chwalę się na lewo i prawo, wiem, ale nawet nie macie pojęcia jak te dwa małe kompakty poprawiły mi humor. Czy to już prawie snobizm?
6. W ubiegły piątek zaszalałam i dałam sobie zrobić szybki manicure. Biorąc pod uwagę, że pani, która mi go wykonała pracowała wyłącznie na lakierach O.P.I, wybrałam piaskowy 45M Stay The Night. Utrzymał się na moich paznokciach 5 dni bez najmniejszego odprysku, po czym wylądował na liście kosmetyków do kupienia. Prezentował się tak cudownie, że nie mogłam oderwać wzroku od swoich dłoni, co naprawdę nie zdarza się często.
Teraz wracam do nauki, a Wam życzę przyjemnego wieczoru! Nie zapomnijcie trzymać za mnie jutro kciuków.
0 komentarze:
Prześlij komentarz