Mam wspaniałych czytelników i równie wspaniałe koleżanki "po fachu". Dzięki jednym i drugim mogę poznawać produkty, których wcześniej nie miałam okazji używać. Wbrew pozorom, środowisko kobiet nie musi być wcale złośliwe i wredne. ;) Sylwia, o której pisałam w poprzednim poście, dorzuciła do przesyłki dwa antybakteryjne żele Bath&BodyWorks. Nie wiem czy wiedziała, że chciałabym poznać tę markę. Nie wiem, naprawdę, ale trafiła w dziesiątkę. Po pierwszym kontakcie z tymi małymi buteleczkami, wiem, że moja przygoda z BBW szybko się nie skończy.
Oba specyfiki pachną cudownie! Do tej pory używałam tylko tego niebieskiego, ale jeżeli drugi będzie równie przyjemny w użytkowaniu, to na pewno go polubię. Może jestem niepoważna, ale te małe butelki cieszą moje oko. Jedną zawsze noszę ze sobą w torebce. Mam świra na punkcie czystych rąk. Myję je bardzo często, a w podróży, gdy nie mogę sobie na to pozwolić, czuję się nieswojo. Wszystkie żele antybakteryjne, które miałam do tej pory, były dobre, ale przesadnie śmierdziały alkoholem i pozostawiały uczucie lepkiej skóry, co jest dla mnie nie do przyjęcia. Nie odnotowałam tego po zetknięciu z żelem BBW, ale mam go dość krótko, więc przymknijcie oko na tę opinię. Biorąc pod uwagę, że w tej chwili pociąg jest moim drugim domem, bardzo się cieszę, że mam żele pod ręką.
Nie wiem kto zaraził mnie obsesją posiadania czystych rąk, ale jestem mu za to wdzięczna. Mam wrażenie, że przez pracę z dziećmi, podróżowanie pociągami kilka razy w tygodniu, przeglądanie książek do magisterki, zabawy z ukochanym psem, moje dłonie są skupiskiem szczególnych zarazków. Nie chcę myśleć ile razy w ciągu roku byłabym chora, gdyby nie ta moja, odrobinę pokręcona, mania dbania o higienę osobistą. :)
A jak to jest u Was?:) Myjecie ręce często? Używacie żeli antybakteryjnych? Koniecznie dajcie znać! A jeżeli znacie jakieś inne, godne polecenia produkty do pielęgnacji tej części ciała, to... też napiszcie. A co tam. :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz