Pewnie macie już dość postów o lipcowym pudełku Shinybox. Jego zawartość znacie na wylot, ale chciałabym byście poznali również moje zdanie o niej. Cóż, nie jest ono najlepsze. Jedynymi produktami, które naprawdę mnie zaintrygowały są: baza i perłowy cień marki Grashka oraz próbka intensywnie nawilżającego kremu Uriage. Te przetestuję z wielką chęcią i ciekawością, bo nasłuchałam się sporo, ale jakoś nie miałam okazji nabyć.
Resztę produktów znam. O wodzie termalnej Uriage już pisałam. Dwa produkty marki L'Occitane przypomniały mi tylko o niesmacznej sytuacji sprzed kilku miesięcy (swoją drogą, wyobraźcie sobie... Pan Sasha niedawno znowu do mnie napisał. :) Potraktowałam to jako żart. Nie odpisałam i nie zamierzam!). "Specjalne" produkty od Wibo też nie były raczej do końca przemyślanym posunięciem. Zamiast nich w pudełku mógłby znaleźć się jeden pełnowymiarowy produkt lub przynajmniej próbka jakiegoś konkretnego kosmetyku. Cienie tej marki, które otrzymałam mają kolory, którymi bez problemu namaluję komuś limo pod okiem albo wystartuję w castingu na nową Kleczkowską. Ee... ten serial jeszcze emitują!?
Grashka zaintrygowała mnie porządnym opakowaniem i uniwersalnością bazy oraz świetnym kolorem cienia do powiek. Perłowych nie lubię, ale ten naprawdę jest ładny. Pokażę Wam go w poście z recenzją wszystkich produktów z tego pudełka. ;)
Zużyję wszystkie produkty, bo nie znoszę marnotrawstwa. W każdym razie, mam nadzieję, że kolejne pudełko będzie lepsze. :) Byłoby świetnie, gdyby sierpniowy shinybox zaskoczył nas wszystkie pozytywnie!
Subskrybujecie pudełko shinybox? :)
Zużyję wszystkie produkty, bo nie znoszę marnotrawstwa. W każdym razie, mam nadzieję, że kolejne pudełko będzie lepsze. :) Byłoby świetnie, gdyby sierpniowy shinybox zaskoczył nas wszystkie pozytywnie!
Subskrybujecie pudełko shinybox? :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz