Mamy prawdziwe lato. Wysokie temperatury w ogóle mi nie sprzyjają czego dowodem może być wczorajszy post. Są jednak kosmetyki, które w takie dni wiodą prym nad innymi. Kosztują mało, ale potrafią zdziałać wiele. Jednym z nich jest SunOzon z Rossmanna, który ratuje moją skórę nie tylko po opalaniu, ale również w upały. Rozpylam go na skórę zawsze wtedy, gdy potrzebuję ochłodzenia. Spisuje się świetnie.
Mgiełka bardzo szybko się wchłania, nie zostawia lepkiego filmu na skórze, a przy okazji całkiem ładnie pachnie. Dość intensywny zapach może się jednak znudzić i wybrednym nosom zacząć przeszkadzać. Tak jest właśnie w moim przypadku, ale biorąc pod uwagę, że właściwości kosmetyku są rewelacyjne - nie odstawię go. Spray zawiera aż 98% aloesu! Bardzo dobrze nawilża przesuszoną skórę, odświeża i chłodzi. Nieźle radzi sobie również z intensywnie opalonymi miejscami.
Koi, delikatnie pielęgnuje, nie podrażnia i nie uczula. Nie mam pewności, że z Waszą skórą będzie współpracował tak samo - radzę zrobić test uczuleniowy na małym obszarze przed spryskaniem całego ciała tym sprayem. Nie od dziś wiadomo, że aloes można kochać lub nienawidzić.
Ponadto, śmiem twierdzić, że 200ml spray'u wystarczy na całe lato. W związku z tym, cena (ok.9zł) wydaje się niezwykle śmieszna. SunOzon to mój nowy, chłodzący kumpel, który efektywnie walczy z upałami. Polecam Wam wypróbować, zwłaszcza, że inne produkty tego typu są dużo droższe. :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz