Pisałam niedawno, że zamierzam przedstawić Wam cienie do powiek, z którymi się nie polubiłam. Oto one: paletka siedmiu mocno nasyconych mazideł do oczu Magic Visage Shiny Eye Shadow. Czułam, że współpraca z nimi nie będzie łatwa - wszystko przez zapach. To nie to, że wącham, jak szaleniec wszystkie kosmetyki, które wpadną mi w ręce. Po prostu, te czuć było z daleka. Od razu skojarzyłam je z czymś tandetnym, tanim i bardzo kiepskim. Mimo to, spróbowałam...
Moje obawy były słuszne. Magic Visage okazały się najgorszymi cieniami, jakie miałam do tej pory w swojej kosmetyczce. Szczerze? Nawet te, które kupowałam kiedyś w gazetach dla nastolatek były lepszej jakości. Jedyną zaletą tych jest niebywałe nasycenie kolorów. Pierwszy rzut oka - wow! Niesamowite. To niestety tylko złudzenie. Cienie w ogóle nie trzymają się na oku. Znikają - jak kamfora.
Nie rozumiem co znaczy napis "Professional Make-Up'. Czy to żart producenta?
Po co w ogóle produkuje się takie kosmetyki?
Całe szczęście, że moje oczy nie ucierpiały. Nie wybaczyłabym sobie tego. Cienie kruszą się, osypują, cuchną, i zdaje się, wykonane są w 80% z brokatu. Papierowa konsystencja także mnie nie dziwi. Cena mówi sama za siebie (ok 9zł). Czego ja oczekiwałam? Kosmetyk dostałam w ramach współpracy. Żałuję.
Szkoda gadać. Nigdy więcej.
Jak Wam mija niedziela?:)
0 komentarze:
Prześlij komentarz