W biedronce znowu pojawiły się moje ukochane trufle. No musiałam kupić kilka... Poza tym, nie wyobrażam sobie nauki bez herbaty, kawy lub innego ciepłego napoju. W trakcie sesji niezawodna okazała się melisa. Piję ją od kilku tygodni i, albo sobie wkręcam, albo naprawdę czuję mniejsze napięcie. Z pewnością śpię dużo spokojniej i jestem głęboko przekonana, że to dzięki niej.
Zakreślacze pomagają mi spamiętać to, co sprawia mojej głowie największy problem. Dzięki kolorowym miejscom w zeszycie kojarzę ważne podpunkty i nie muszę ich później nerwowo szukać. Jestem wzrokowcem, chyba. :) Kalendarz to mój osobisty przenośny bałagan. Znajduje się w nim dosłownie wszystko. Pozornie mały, zwyczajny, jest dla mnie wielkim ułatwieniem i przenośnym segregatorem myśli. Stary indeks leży zawsze obok. Mobilizuje mnie do dalszej nauki. Jeszcze trochę i, mam nadzieję, będę magistrem!:)
A jak u Was wygląda nauka do egzaminów? Wkładacie notatki pod poduszkę na dzień przed ważnym zaliczeniem? ^^
P.S. Po najbliższym weekendzie możecie spodziewać się kilku recenzji. Między innymi będę mówić o:
- Terapii wzmacniającej paznokci odżywkami NailTek,
- Terapii włosów produktami Marc Anthony,
- Żelach pod prysznic Isana.
0 komentarze:
Prześlij komentarz