poniedziałek, maja 12, 2014

PIELĘGNACJA MOICH UST

Pielęgnacja ust jest dla mnie niezwykle ważna. Byłabym skłonna powiedzieć nawet, że równie ważna, co pielęgnacja cery. Matka natura obdarzyła mnie w miarę pokaźnymi ustami. Lubię je, dlatego dbanie o nie, nie stanowi dla mnie żadnego problemu i, właściwie w jakimś stopniu jest moim ulubionym zajęciem. Pod wieloma postami, recenzującymi pomadki, błyszczyki i inne produkty tego typu, chwalicie kształt moich ust i ich ogólny wygląd. Dziękuję. Ja też jestem z nich zadowolona. Nie sprawiają mi w zasadzie żadnych problemów, ale ja (chyba trochę zapobiegawczo) dbam o nie najlepiej, jak potrafię i staram się, aby zawsze wyglądały dobrze.


Jakiś czas temu, do mojej rutynowej pielęgnacji (o tym niżej), wkroczył naturalny peeling na bazie miodu, soku z cytryny i brązowego cukru, którym systematyczne poprawiam ukrwienie i elastyczność ust. Na pewno znacie ten przepis (mówiła o nim na swoim kanale m.in. nissiax83), a jeżeli jeszcze nie, to serdecznie zachęcam do wypróbowania. Chyba nie ma łatwiejszego i tańszego sposobu na pielęgnację tego obszaru naszej twarzy. Ja odrobinę go zmodyfikowałam, poprzez dodanie właśnie kilku kropel soku z cytryny (jeżeli macie suche, pękające usta, to odradzam dorzucanie tego składnika), aby zniwelować intensywny zapach miodu. Peeling obłędnie pachnie, ma fantastyczne właściwości i jest stuprocentowo naturalnym kosmetykiem, którego możemy wykonać dosłownie w kilkadziesiąt sekund. Równie ważny, co peeling, jest masaż ust, którego wykonuję raz na jakiś czas. Szczerze polecam!


W mojej rutynowej pielęgnacji dominują standardowe sztyfty, z niskim filtrem przeciwsłonecznym, balsamy i masełka. Do tych ostatnich mam co najmniej tak wielką słabość, jak do sałatki greckiej i kanapek w Subway'u. Kupuję je naprawdę często. Nie umiem ich sobie odmówić. Po prostu. Nawilżanie ust pomadką ochronną to mój codzienny rytuał, bez którego nie wyobrażam sobie pójść spać. Mogę powiedzieć, że moje usta są bez przerwy czymś posmarowane. Jeżeli o tym zapominam (a zdarza się), to nie buntują się i nie odpłacają niczym niepożądanym. Na szczęście.


Znam osoby, które bardzo często zmagają się z problemem zajadów, spierzchniętych warg lub opryszczki (nazywanej również "zimnem"). Ja w całym swoim życiu miałam z tym do czynienia może kilka razy, ale rozumiem problem. Zdarzyło się, że w najmniej oczekiwanym momencie wyskoczył mi bardzo twarzowy kłopot. Dla osoby, która tak bardzo dba o swoje usta, jak ja, to bardziej onieśmielające niż pryszcz na czubku nosa, uwierzcie.


To tyle. Jak widzicie, pielęgnacja moich ust nie jest jakoś szczególnie inna od wszystkich. Nie robię nic nadzwyczajnego, choć to, że udało mi się zmajstrować samorobny peeling do ust, to i tak godne podziwu (oceniając, w stosunku do mojego lenistwa). Ach, kończę już, bo nigdy nie opublikuję tego wpisu. Przepraszam za mój wytknięty język na pierwszym zdjęciu (mam taką głupią manierę) i bad hair day (walczę z tym). :) Jeżeli macie ochotę, napiszcie mi o swojej pielęgnacji ust. Może znacie jakieś produkty, które warto wypróbować?

P.S. Pamiętacie o konkursach? Tu link - klik.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Popularne posty:

Copyright © 2011- Agata bloguje