Gdyby Święty Mikołaj potrafił zmieniać nasze przyzwyczajenia, z pewnością w liście do Niego prosiłabym o systematyczność w używaniu kremów. Pisałam już o tym, ale przypomnę raz jeszcze, że naprawdę kiepsko wychodzi mi wklepywanie kremu co dzień rano i wieczorem. Właściwie, dzisiaj mogłabym użyć już czasu przeszłego. Choć wszystkie podejścia dotąd kończyły się fiaskiem, a napoczęte kremy do dziś stoją na półce, znalazłam idealny, którym od niespełna miesiąca smaruję twarz z ogromną przyjemnością. To FlosLek winter care. Nie ukrywam, że sięgnęłam po niego przede wszystkim z czystej ciekawości. Burza, jaką rozpętał dotknęła chyba każdą osobę aktywną w sieci i nie pozwoliła pozostać obojętnym.
Jakkolwiek absurdalnie to nie zabrzmi: moja twarz jest wdzięczna za kurację ochronną tym kremem. Ani mrozy, ani sztucznie ocieplone powietrze nie jest nam już straszne. Brzmi to dość banalnie, wiem, ale możecie mi wierzyć - ten krem jest naprawdę dobry.
Bałam się zbyt tłustej formuły oraz tego, że krem nie będzie odpowiedni dla cery mieszanej i skłonnej do przesuszenia w strefie T. Całe szczęście, pomyliłam się. Niesłusznie obawiałam się także niewielkiej ochrony i niskiego poziomu natłuszczenia skóry. Krem nie tylko doskonale zabezpiecza ją przed zimnem, ale również całkiem nieźle pielęgnuje. Dość szybko się wchłania, przyjemnie pachnie, uelastycznia naskórek, a przy okazji niewiele kosztuje (ok.14zł).
Warto wiedzieć, że krem został przebadany dermatologicznie, nie zawiera parabenów, nie był testowany na zwierzętach i został zgłoszony do KSIoK. Krajowy System Informowania o Kosmetykach. Znak ten może wprowadzać w błąd. Zgodnie z ustawą o kosmetykach każdy kosmetyk musi być zarejestrowany w KSIoK. Umieszczanie znaku na etykiecie potwierdza spełnienie wymogu obowiązującego wszystkich i nie świadczy o wyjątkowości produktu. Potwierdza jedynie, że producent spełnił swój obowiązek.
Nie wiem jak odnieść się do tematu wydajności, bowiem każdy powinien ocenić tę cechę produktu wg własnego użytkowania. Z racji, że jest to jeden z moich pierwszych kremów, które dobijają dna mogę powiedzieć jedynie, że zostało go niewiele, ale na tydzień powinien jeszcze wystarczyć. Później kupię kolejne opakowanie, bo efekt otulenia buzi, jaki odczuwam po każdym nałożeniu, jest fantastyczny. :)
Więcej opinii, skład, i tym podobne informacje znajdziecie tu.
Swoją drogą, wolę chyba nie wiedzieć, dlaczego wizaż.pl podaje tak niską cenę. Mam nadzieję, że nie przepłaciłam.
Też muszę się zaopatrzyć w jakiś ochronny kremik na zimę :)
OdpowiedzUsuńPolecam wypróbować. :)
UsuńNie wyobrażam sobie codziennej pielęgnacji bez kremu ;] Ale zimę nie zmieniam na nic specjalnego, używam tego co zawsze.
OdpowiedzUsuńO, no widzisz, ja sobie wyobrażałam. Głupia, głupia ja! Wstyd. :( Ale postanowiłam poprawę!:P
UsuńBardzo się cieszę Agatko, że o nim napisałaś. Ja mam zimą bardzo duże problemy z "buźką". Po sekundzie na mrozie robi się czerwona i szczypie. Tym bardziej, że nie używam żadnych podkładów ani pudrów (podobno chronią przed zimnem). Chętnie wypróbuję ten krem. Ja mam obecnie Lirene (też wersję zimową) ale jest straaaaaasznie tłusty. Mam nadzieję, że FlosLek też się u mnie sprawdzi :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńEch, nawet nie wiesz słonko jak ja bym chciała nie używać podkładów. :):* Daj znać co myślisz o tym kremie, gdy już go wypróbujesz. :)
UsuńNie słyszałam o tym kremie, mimo że w blogosferze udzielam się dość aktywnie. Ale być może powinnam się nim zainteresować, bo niestety zauważyłam już wysuszanie się mojej skóry na czole i nosie przez mrozy.
OdpowiedzUsuńO, zdziwiłaś mnie!:) Ja już o tym kremie słyszałam chyba wszystko, dlatego postanowiłam kupić i sprawdzić na sobie. :)
UsuńWłaśnie jestem po intensywnych nartach w Austrii i muszę przyznać, że ten krem jest niezastąpiony! Gorąco polecam ;)
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę tych nart...
Usuńdo mojej skóry się niestety nie nadaje. ale to bardoz indywidualna sprawa :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komplement pod stylizacją. O dziwo może to być zasługa nowego podkładu. Z Benefit, nie pamiętam nazwy, ale opakowanie ma jak płyta winylowa. to kompakt, dość fajnie kryje i wygładza buzię :)
Buziaki!
Pewnie, że indywidualna. :) Jak z wszystkim zresztą.
UsuńNie ma za co!:)
jakbym nie nałożyła kremu do mogłabym być papierem ściernym;/ bo moja skóra jest tak sucha
OdpowiedzUsuńmam oko na ten krem od dawna
Ojej, ja na szczęście nie mam takich problemów. Sprawdź ten krem i daj znać czy pomógł. :)
UsuńNa Wizażu ceny nie są aktualizowane;) Też parę razy myślałam, że przepłaciłam za jakiś kosmetyk:)
OdpowiedzUsuńUf, no to dobrze. :D
UsuńJa teraz używam kremu tłustego Fitomed (z którego jestem swoją drogą bardzo zadowolona!), ale zaciekawił mnie Flos-Lek i chyba go jeszcze wypróbuję tej zimy :-)
OdpowiedzUsuńPewnie, warto!:)
UsuńSzkoda, że kilka dni wcześniej nie było Twojej recenzji bo w poniedziałek zamawiałam produkty FlosLek przez ich sklep internetowy ;) Może gdzieś go dorwę w sklepie :)
OdpowiedzUsuńA czy pod makijaż on też się nadaje?
Ja zawsze używam go pod makijaż i nie narzekam. Fakt, że skóra wtedy bardziej się świeci i trzeba ją co jakiś czas przypudrować, ale mi to nie przeszkadza. ;)
UsuńZastanawiałam się nad nim, ale jak każdy ma wodę na pierwszym miejscu, więc jednak się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńMiałam podobny problem dotyczący posiadania kosmetyków, w szczególności mazideł do ciała i twarzy, ale sporadycznego używania ich, przez co wiele z nich lądowało w koszu z powodu przekroczonego terminu przydatności :P rozwiązaniem okazało się wniesienie ich do łazienki (tak, wiem eureka:D). Może to śmieszne, ale od tej pory zawsze po kąpieli sięgam po balsam lub maasło, a twarz traktuję tonikiem i kremem. Podobnie uczyniłam w stosunku do kremu pod oczy i żelu do rzęs, tyle, że obok łóżka położyłam koszyczek z tymi specyfikami i zawsze przed snem po nie sięgam, bo nie mam już wymówki, że już leżę i za daleko ode mnie się znajdują ;) Sprawdź to, może pomoże ;) tymczasem pozdrawiam serdecznie życząc miłego dnia :) Basia
OdpowiedzUsuń