Melduję, że wszystko ze mną w porządku. Mój weekend był jednym z tych bardziej leniwych, ale nic nie sprzyjało pisaniu posta dla Was. Wybaczcie. Kijowe światło tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że jak najszybciej muszę zaopatrzyć się w porządną lampę, a nic lepsza pogoda, że powinnam kupić kalosze i zacząć nosić czapkę. Poza tym, przekonałam się do połączenia jabłka i cynamonu w wersji do picia, zwiedziłam Bydgoszcz i śmiałam się bez przerwy. Doszłam do wniosku, że włosy, które jeszcze miesiąc temu sięgały do brody, rosną mi wyjątkowo szybko, czego niestety nie mogę powiedzieć o paznokciach, które znowu wyglądają źle. Bardzo źle. A na dodatek, jestem Rudolfem Czerwononosym i, boję się sprawdzić, ale pewnie świecę w ciemnościach. ;)
Po ostatnich akcjach ze słynnym biedronkowym zmywaczem do paznokci, boję się po niego sięgać, ale z tego, co wiem, został już wycofany ze sprzedaży i na jego miejsce wszedł nowy, łudząco podobny do tego, o którym dziś powiem.
W zasadzie, mój ulubiony, choć nie wiem czy powinnam tak mówić o zmywaczu do paznokci. Jest to raczej produkt, który nie ma na nie dobrego wpływu. Może lepiej będzie, jak powiem, że jest to najłagodniejszy zmywacz do paznokci, jakiego miałam okazję używać i nie śmierdzi tak przeraźliwie, jak inne. Tak, to dobre określenie. Robi to, co powinien robić. Zmywa porządnie (ponoć nawet z sztucznych paznokci), nie wysusza płytki, a przy okazji jest niedrogi. Gorzej z dostępnością, bowiem znajdziemy go (chyba) tylko w Lidlu, ale dla chcącego nic trudnego, zwłaszcza, że taki produkt starcza nam na długo i nie musimy kupować go co chwilę. 200ml zmywacza mnie starcza na dobrych kilka miesięcy. Ogromnym plusem tego produktu jest schludnie wykonana butelka, wyposażona w specjalny dozownik. Niby nic, a jednak ułatwia życie. Isi tu dispęs! :D
Za produkt płacimy nieco więcej, niż za ten biedronkowy, ale jest wart swojej ceny. Waha się ona w granicach 6-7zł.
Nie zrobił moim paznokciom żadnej krzywdy, ale ich bardziej skrzywdzić już chyba nie można. Używam go już jakiś czas i mogę przysiąc, że nic się z nim nie dzieje. Wiem, że jest to produkt, którego używa się w salonach kosmetycznych, bo niby dorównuje produktom do zmywania z Sally Hansen.
Nic tylko próbować! A może już próbowałyście?
Biedronkowy tez kosztuje 6zł:P
OdpowiedzUsuńDokładnie miałam to samo napisać :)
Usuńnie miałam go, mam teraz niemiecki Ebelin za 0.95€ i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńa ja właśnie pierwszy raz w życiu zakupiłam Sally Hansen (zielony) i przeklinam go ile mogę! Niezależnie, czy chcę zmyć lakier za 5 czy 50 zł, a nawet naklejki na paznokcie - nie daje rady! Jest za słaby nawet dla taniego lakieru (zostawia czerwone, zielone, jakie akurat się uda, ślady na płytce) a naklejki zmywam 15 minut!!!
OdpowiedzUsuńKoszmar!
ilona
Nie próbowałam, ale może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńUżywałam jakiś czas temu i dawał radę. Jeśli chodzi o ten "słynny" zmywacz biedronkowy, zapach powodował u mnie odruch wymiotny. Coś strasznego.
OdpowiedzUsuńnie widzialam go nigdy w biedronie ;/
OdpowiedzUsuńI jak Ci się Bydgoszcz podoba?
OdpowiedzUsuńNie jest źle, ale nie mogę się tu zaklimatyzować. Mam już swoją opinię na temat miasta, ale to nie tutaj. :D
UsuńMiałam go wiele razy, z Lidla właśnie. jest wydajny, dobrze zmywa lakier, i apliakcja jest bardzo ciekawa :) Wracałam do niego wiele razy i pewnie jeszcze nie raz wrócę, a w chwili obecnej używam rewelacyjnego zmywacza, po użyciu którego dłonie i paznokcie pachną kawą:)
OdpowiedzUsuńA co to za zmywacz?:)
UsuńUżywam cały czas, bardzo lubię i polecam. Dobrze zmywa i nie robi krzywdy :))
OdpowiedzUsuńjak będę w Lidlu to zakupię ;) ♥.♥
OdpowiedzUsuń